Każda minuta zainwestowana w zaplanowanie dnia przynosi jakieś 19,612 minut zaoszczędzonego czasu. To trochę tak jakbyście zasadzili ziarenko sekundy, po czym zebrali plon w postaci dorodnej, soczystej minuty. Umiejętność zarządzania własnym czasem to jedna z największych kompetencji ludzi sukcesu. Mogłoby się wydawać, że nie jest to żadne wyzwanie, żeby wyznaczyć sobie zadania do zrobienia, wepchnąć je w jakieś ramy czasowe, a następnie twardo egzekwować. A jednak zaprojektowanie dobrego planu wcale nie należy do prostych czynności. Bo trzeba to zrobić tak, aby osiągnąć najwyższą wartość na wykresie funkcji efektywności i spodziewanych profitów płynących z wykonywanych zadań. Taki Fayol, jeden z twórców naukowego podejścia do zarządzania, przed pójściem na spacer bardzo precyzyjnie wytyczał sobie ścieżkę podróży, kierując się maksymalizacją korzyści z niego wynikających, bo chciał, żeby spacer jak najlepiej spełnił swoją funkcję. Ciekawe czy gość miał przyjaciół? Ale jedno jest pewne. Gość odniósł sukces.
W takim razie ja nie osiągnę sukcesu, czas marnuję jak tylko się da :P
OdpowiedzUsuńTo, że nic się nie robi nie wyklucza osiągnięcia sukcesu, zmiejsza tylko jego prawdopodobieństwo :) A poza tym wszystko zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem sukces. Może znajdziesz wymarzonego męża i będziesz mieć szczęśliwą rodzinę co też jest sukcesem. Bo czemu nie?
OdpowiedzUsuńJa nie chcę męża, wolę kochanków ;)
OdpowiedzUsuńZa bardzo lubię zabawę i perspektywa utracenia tych możliwości, które mam teraz przez męża czy dziecko... o nie, nie. To nie dla mnie, jeśli osiągnę sukces to będzie to zupełny przypadek, a jeśli będę miała męża i dzieci to będzie to moja życiowa porażka. Wiem, teraz tak myślę, bo mam jeszcze pstro w głowie, ale większość moich rówieśniczek poważnie podchodzi do tematu zakładania rodziny i tego, że chcą ową przyszłość mieć, a ja...
ja się bawię ;)
Jak to mówią, na każdego przyjdzie czas. Kto wie, może nawet i ja znajdę żonę :p
OdpowiedzUsuńŁukaszu, życzę powodzenia ;)
OdpowiedzUsuńna mnie przyjdzie czas jak będę stara i pomarszczona, a dopiero za 30 minut będę miała marne 18 lat, życie mi się zaczyna :D
Masz racje, trudno o dobre zorganizowanie, bo trzeba wiedzieć na ile efektownie będziemy w danych ramach czasowych wykonywać swoją pracę. Nieraz próbowałam już stworzyć plan, ale zajęcia (szczególnie nauka) wychodziła poza ustalone wcześniej ramy czasowe. Niestety.
OdpowiedzUsuńChyba muszę jeszcze nad tym popracować, no i w sumie mam na to pomysł. Bo jak czytam ile można zaoszczędzić, to byłoby miło ;)
Tylko nie popadaj w skrajność jak ten Fayol, bo Twoje życie straci na radosnej spontaniczności :)
OdpowiedzUsuńJak widać, ostatnie 2 lata twoich studiów nie poszły na marne. W tej notce używałeś ok. 5 terminów, które znasz ze studiów. Czyli czas nie zmarnowany, wszystko kiedyś się przyda, ale to niespodzianka- kiedy się przyda. Więc grunt to wziąć się i nie marnować więcej czasu!
OdpowiedzUsuńMasz rację! Dzisiaj ochlapało mnie błoto. Pamiętam jak mój guru Piotrowski mówił, że z problemem jest właśnie jak z błotem, czasami trzeba poprostu chwilę poczekać aż się zasuszy i wtedy strzepnąć. A ja głupol nie posłuchałem, nie poczekałem i cały się umorusałem błotem :(
OdpowiedzUsuńHeh, każdy zapamiętał chyba co innego z jego wykładów. Ja najbardziej zapamiętałam pierwszy wykres jaki narysował na pierwszych zajęciach o delegowaniu. I jak ludzie wydeptują ścieżke przez trawę, żeby skracać sobie drogę, to zamiast stawiać zakaz i uporczywie sadzić trawę, to zrób tam chodnik.
OdpowiedzUsuńWykłady doktora Piotrowskiego zawsze ociekały mądrościami życiowymi. Brakuje mi go :)
OdpowiedzUsuń