środa, 22 grudnia 2010

Panta Rei

   Mądry tytuł, nie? I dostojnie brzmiący. Co jak co, ale Starożytni Grecy to musieli mieć łeb, żeby taki aforyzm wymyśleć. „Wszystko płynie”… Drogi Heraklicie*, jak Ty na to wpadłeś? Tak po prostu? Siedziałeś sobie i tak nagle Ci się wymsknęło? Naprawdę odwaliłeś kawał dobrej roboty. Za sam ten cytat powinieneś dostać Nobla. To niby takie proste spostrzeżenie a jednak za każdym razem gdy słyszę te słowa to popadam w zadumę.
   Spotkałem wczoraj kolegę z liceum. Będzie 2 lata odkąd go ostatni raz widziałem. Okazało się, że zmienił kierunek studiów. Nie powiem, że kierunek który studiował wcześniej to astronomia, bo zależy mi na jego anonimowości. Dlaczego rzucił astronomię? Bo ludzie, którzy tam studiują całują swoje zeszyty z notatkami, szepczą im ciepłe słówka, tulą je, karmią i śpiewają im kołysanki. A w wolnym czasie fantazjują o tym jak wciągają Gwiazdę Polarną nosem. I poza tym chodzą, oddychają oraz jedzą i mimo, że robią to w miarę przyzwoicie to właściwie na tym kończy się ich aktywność. Otóż ten mój kolega określił się jako zbyt rozrywkowy na takie towarzystwo. Rozrywkowy?! On?! Czym prędzej zacząłem sobie wizualizować najtragiczniejsze wspomnienia mojego życia, żeby zachować powagę i nie wybuchnąć śmiechem. Przecież poziom jego rozrywkowości plasował się gdzieś pomiędzy rozrywkowością regału z IKEI a rozrywkowością zdechłej myszy. Bo tak było kiedyś, takiego go znałem. I takiego go lubiłem, sam przecież nie jestem rozrywkowy.
   Ale panta rei… Wczoraj gdy na niego wpadłem był niezwykle ożywiony. Pełen wigoru i zapału. Byłbym przekonany, że przedawkował guaranę, gdyby nie fakt, że byłem przekonany, że po prostu stał się… rozrywkowy. To nie pierwszy taki przypadek w moich dziejach, gdy odkryłem, że życie mojego starego znajomego obróciło się o 180 stopni. Wielu z nich na studiach zaczęło w końcu oddychać pełną piersią, cieszyć się życiem. Tylko ja coraz bardziej zamykałem się w sobie… A potem gdy się spotykamy ja z rozrzewnieniem wspominam liceum, a oni właściwie chcą o nim zapomnieć.  C'est la vie.
   Taak, wszystko płynie… Nie jadam już na moim ukochanym talerzu z dzieciństwa, po raz kolejny nie mieszkam tam gdzie mieszkałem. W powietrzu jest coraz więcej dwutlenku węgla a w okolicy rosną jak po grzybach McDonaldy i inne punkty zaspokajania potrzeb ludzkich. W każdym momencie na naszym globie podejmowanych jest miliony decyzji. Decyzji, które oddziałują na mikro otoczenie, czasem na makro otoczenie, tworząc nieskończony łańcuch zmian, który splata się z innymi łańcuchami tworząc coś co niektórzy chcą nazywać fatum. Nasz los.
   Wszystko płynie… Albo nie! Nie, nie i jeszcze raz nie kochany Heraklicie. Te słowa są już nieaktualne. Mogłeś je sobie przyjacielu wypowiedzieć siedząc nad brzegiem rzeki pod błękitnym niebem, wśród pachnącej przyrody, obserwując jak leniwie płynie czas. Co byś powiedział dzisiaj jakbyś znalazł się w środku miasta pełnego gwaru, pędzących samochodów i ludzi depczących sobie po piętach? Zatkało by Cię… Tak się składa, że dziś już wszystko nie płynie, ale rwie i gna do przodu na złamanie karku. Także z przykrością Ci oznajmiam mój drogi Heraklicie, że Twój czas minął…

   *Słowa „panta rei” wprawdzie przypisuje się Heraklitowi, jednak w jego tekstach nigdy się one nie pojawiły. Pierwszą osobą, która uwieczniła te słowa pisemnie był Symplicjusz i niektórzy właśnie jego uważają za autora tego aforyzmu.    

18 komentarzy:

  1. A toś mję zadziwił tym Symplicjuszem. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo by zatkało Heraklita. głowa od kiwania w niemym niedowierzaniu by mu odpadła. od tego, co w tym świecie się odbywa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marzy mi się taka chwila, w której wszystko zaczęłoby właśnie 'płynąć'. Kilka minut, na które mogłabym się zatrzymać, zamknąć oczy i nie widzieć tego wszystkiego co dzieje się dookoła (co wcale nie oznacza, że jest ono złe). Magia, istna magia!
    Chyba też nie jestem zbyt rozrywkowa, ale mimo to wcale nie pragnę by zmieniło się to gdy pójdę na studia! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W dzisiejszym świecie, to chyba tym bardziej płynie wszystko. Żyjemy podobno w 'płynnych czasach', jak mówi Zygmunt Bauman. I ogólny poziom rozrywkowości też z tego wynika - ciągle się pojawiają nowe rozrywki a stare się stają niemodne i już tak nie bawią. Taki jest duch czasów.

    A co do takiej naszej własnej rozrywkowości, Rotku, można być rozrywkowym i się zamykać w sobie jednocześnie - rozrywki nie zawsze są 'społeczne', a nawet te, które z gruntu są, można uprawiać samodzielnie. I to jest szczyt zamknięcia w sobie. Niekoniecznie jest to bardzo zdrowe :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Patko,
    w psychologii istnieje takie pojęcie jak "przepływ" opisane przez węgierskiego psychologa na podstawie człowieka, który w trakcie wykonywania swojej monotonnej pracy doświadczał właśnie takiego uczucia, gdy jego myśli swobodnie dryfują, wprawiając go w błogostan. Czy jakoś tak, nie pamiętam już dokładnie. W każdym razie jeżeli chcesz to poszukaj sobie więcej o tym zjawisku. Owy psycholog nazywa się Mihaly Csikszentmihalyi (tylko nie pytaj mnie jak sie to wymiawia...)


    Desperate Househusband,
    Tak w dzisiejszym świecie płynie wszystko i to wielokrotnie szybciej niż kiedyś. Dlatego użyłem określenia "rwie".

    Oczywiście mówiąc rozrywkowy, miałem właśnie na myśli ten aspekt społeczny, że imprezuje i non stop obcuje z ludźmi. Mam taką głupią przypadłość, że jak coś mówie czy piszę to zupełnie nie zastanawiam się jak może odebrać to druga osoba. Jeżeli dla mnie jest coś jednoznaczne to zakładam, że dla odbiorcy też jest i później właśnie wychodzą nieporozumienia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ależ Ty w takim razie jesteś młodziutki! :) Masz jednak rację.... czas pędzi a my z nim... byle tylko nie dać się zwariować...

    P.S. Rotku ;) "sztuczność" to oczywiście kwestia gustu... ja jednak drżę na myśl czego jeszcze nie widzimy.... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. A tam, chciałbym być nawet i młodszy :)
    Z tą sztucznością to też nie zagalopywujmy się, miałem na myśli tylko wygląd i to też w pewnym umiarkowanym zakresie. Jak ktoś jest sztuczny i zdradziecki to ja nie lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rwie, gna i ugina się pod ciężarem tego wszystkiego.
    Dlatego ja preferuję ciche łąki, gdzie czas płynie wolniej, gdzie słońce praży dłużej, a osa lata spokojniej.
    Kocham też deszczowe wieczory z kubkiem gorącej czekolady i świeczkami. Taki mój mały relaks i godziny refleksji.
    Pytań kilka mam.. Czy sądzisz, że wszystko zmierza do pierwotnej postaci? Że świat się przeciąży i zacznie się cofać zamiast prowadzić dalszy "postęp"? Czy może ludzie docenią spokój i zauważą, że dotąd uniwersalne Panta Rei już jest nieaktualne i zapragną czegoś innego niż przejażdżki na przyśpieszającej karuzeli świata? Czy może sam zadajesz sobie te pytania?

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmm, ewolucja zdaje się nie przewidziała, że człowiek stworzy tak odległą i różną od naturalnego świata cywilizację. Nasz organizm jest coraz mniej przystosowany do rosnących wymagań współczesnego życia. Myślę, że nastąpi w końcu jakiś punkt kulminacyjny, krytyczny. Tylko, czy oznacza on zwrot w kierunku harmonii? Czy może po prostu słabsze jednostki zaczną odpadać, popełniać samobójstwo i w ten sposób w wyniku selekcji naturalnej zostaną tylko silne psychicznie osoby mogące znieść ten pęd? Czyli jednym słowem dalsza ewolucja, tym razem już jednak przystosowująca do miejskiej dżungli? A może coś innego? Pożyjemy, zobaczymy.
    Oj zadaje sobie bardzo dużo pytań :)
    PS. Nie lubię siać defetyzmu, ale skoro pytałaś, to szczerze odpowiedziałem ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawe stanowisko, nie powiem. Jestem pod wrażeniem. Nie pomyślałam o dalszej ewolucji i selekcji naturalnej pod wpływem (jak ja to określam) środowiska sztucznego.
    Na początku nie byłam przekonana co do tych samobójstw, ale łatwo znaleźć statystyki z których wynika, że na świecie jest średnio 1mln samobójstw rocznie, a liczba ta ciągle wzrasta. Z tego co wynika z danych i artykułów dużo osób targa się na swoje życie przez "zwiększone tempo życia", które jest bardzo stresogenne. A więc czyżbyś rzeczywiście miał racje? Hmmm...
    Takiego pkt widzenia jeszcze nie rozpatrywałam w swoich rozmyślaniach.

    P.S. Nie sądzisz, że defetyzm czasem jest potrzebny, aby zmobilizować ogół do czynności?

    OdpowiedzUsuń
  11. To znaczy 'defetyzm' z definicji ma demotywować, nie mobilizować. Ale tak, przydałoby się niektórym przedstawić katastroficzną wizję przyszłości jaka może nas spotkać w wyniku odczłowieczania, żeby nimi wstrząsnąć i zmusić do refleksji. I do tego wskazać jakąś drogę, która nadaje życiu sens. To wtedy też bym skorzystał.
    Chociaż nie wiem czy to miałoby jakiś sens... Większość ludzi pewnie by pomyślała, że oni są właśnie tymi, którzy bez problemu zdzierżą zawrotne tempo życia.
    Mój tato z kolei martwi się, że dojdzie do wojny.
    Dobrze napisałaś, że żyjemy niby w bezpiecznych czasach, a jednak ludzie niekoniecznie czują się bezpieczni.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz, trafiłam w LO na świetnego historyka, a on non stop wspomina coś o tym, ze to tylko kwestia czasu, że wojna będzie. Szczerze, to też mam jakieś takie niemiłe wrażenia, że ona się gdzieś czai za rogiem.
    Jednak ta wizja mnie przeraża, bo wiadomo jakie mamy czasy i jaki jest postęp techniki. Aż strach pomyśleć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Spróbujmy jednak być optymistami :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mówisz, że na studiach ludzie się zmieniają? Cóż... mam zamiar edukować się dalej i dalej, ale trochę lat nauki na 'niższym poziomie' jeszcze mnie czeka. ;)

    Dzięki, ale wcale taki nie jest... Wybrałam za małą kartkę, kolory mi się nałożyły na siebie... Miniatura jeszcze jakoś wygląda, ale w powiększeniu jest to totalną klapą. ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Tjaaaaaaaaaa... Wszystko płynie, jak powiedział Panta Rei;)

    OdpowiedzUsuń
  16. No cóż... dziękuję, miło. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Myślę, że najważniejsze to znaleźć się na swoim miejscu. i może w tym rzecz - ludzie na studiach staja się bardziej 'rozrywkowi' bo spotykają ludzi, którzy są do nich bardziej podobni, więcej ich łączy. A gdy masz się dużo ludzi 'po swojej stronie' wtedy inaczej patrzysz się na świat. Z dnia na dzień zmieniasz ciuchy z czarnych na niebieskie, glany na coś lżejszego, a nagle lejesz na to czy alkohol i papierosy są zdrowe czy nie, ba! nawet okazuje się, że umiesz tańczyć. Grunt to spotkać samych swoich. Wtedy panta rei nie jest już tak dołujące.

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie dokońca, bo ów kolega nie był osamotniony w liceum, ichniejsza grupka liczyła 5 osób ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...