wtorek, 1 marca 2011

Pasja buduje, gnuśność rujnuje. Czy jakoś tak.


   Pierwszy rok studiów był prześliczny. Skumulowało się w niemalże tak dużo wspaniałych chwil, co w jednym semestrze liceum. Tzn. bardzo dużo. To więcej niż ilość karaluchów w pobliskim akademiku. Byłem tak zachwycony, że o zgrozo, nabyłem aż dwa podręczniki. Co więcej, kilka razy nawet do tych podręczników zajrzałem. A to dzięki temu, że znalazło się kilku intrygujących prowadzących. Wśród nich był jeden szczególnie osobliwy. Wujek Stan… Tak kazał nam się do siebie zwracać. Bardzo lubił przychodzić na zajęcia w karaibskim wieńcu z kwiatów i wiecznie wietrzył zęby w szerokim uśmiechu. Rany, ileż on musiał w życiu much spożyć, jak tak ciągle lata z tą otwartą paszczą. Do tego, w jego oczach tliło się jakieś wesołe szaleństwo. To trochę sprawiło, że autorytetem w naszych oczach nie był, podobnie jak proca w oczach mrówki nie jest rodzajem transportu.
   Ćwiczenia u wujka Stana opierały się na referatach przygotowywanych przez studentów. Zatem nie trudno się domyślić, że z jego zajęć nie wynieśliśmy żadnej wiedzy. Serio, jestem zdziwiony, że do mowy polskiej określenie „studencki referat” nie weszło jeszcze jako synonim słowa „największy możliwy chłam”. Skutki prowadzenia lekcji przez studenta przypominają  skutki operacji plastycznej dokonanej przez  Edwarta Nożycorękiego.  Jest jeszcze gorzej niż było na początku. Ale nic nie szkodzi. Wujkowi Stanowi nie chodziło o to, żeby wbić nam głupie, suche teksty do głowy. On nas chciał nauczyć czegoś więcej. Nastawienia. Postawy.
   Pierwsze zajęcia były nadzwyczajne i absurdalne. Kazał nam stanąć w kółku, złapać się za ręce i powtarzać za nim słowa: „Drogi bracie, droga siostro, bardzo cię szanuję i zawsze jestem gotów nieść ci pomoc…” jakoś tak to się zaczynało i trochę trwało. Kompletnie jak jakaś modlitwa. Sam Wujek Stan wydawał się być jakimś misjonarzem, próbującym ocalić świat od zła. Podśmiewaliśmy się trochę z niego, ale naprawdę chciałbym, żeby takich ludzi było jak najwięcej. Któregoś razu spojrzał na nas i stwierdził, że chyba nie jesteśmy do końca zintegrowani. Wtedy kazał nam wstać i zacząć się do siebie nawzajem przytulać. I tak nasze studia zamieniły się w nasze małe, wspólne przedszkole. Wujek Stan miał też obsesję na punkcie Żydów. Ciągle nam o nich opowiadał. Mówił między innymi, że ten naród dlatego jest bogaty, bo gdy jeden z nich znajdzie się na szczycie to pomaga drugiemu się tam wspiąć. Natomiast, gdy Polak się znajdzie na górze, to zrobi wszystko, żeby nikt inny się tam nie dostał.
  Jednak prawdziwym przesłaniem jakim chciał się z nami podzielić ten poczciwy człowiek było „nic nie zatrzyma rozpalonej duszy ludzkiej”. To zdanie pojawiało się wielokrotnie na zajęciach, powtarzane aż do znużenia. Podkreślał rolę wewnętrznej motywacji na każdym kroku, tak jakby była ona jakimś absolutem. Przepis na sukces według Wujka Stana był prosty: zaraź swoich współpracowników pasją. Bo dla człowieka z pasją nie ma rzeczy niemożliwych…

6 komentarzy:

  1. Wujek Stan ma rację! Też chciałabym takie zajęcia na studiach, które wybiorę, coś ciekawego, a nie same wykłady na których chce się spać :D

    Bo wiesz, w przeciwieństwie do mojej siostry moja samoocena jest baaardzo bardzo nisko, na samym dnie. Ona uwielbia siebie, swoją osobę , kompletny narcyz. Ze mną jest odwrotnie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Paula, studia są tak czy inaczej ciekawe ze względu na ludzi ;) Zresztą kto idzie na studia po to, żeby się uczyć? ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. Ludzie jak Wujek Stan powoduja, ze swiat jest piekniejszy:))) Warto zyc wokol takich ludzi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pasja faktycznie ważna rzecz. U wykładowców to w ogóle cenne. Ale i wyczucie w tej kwestii - jeszcze cenniejsze, bo pasja się lubi przekształcać w fanatyzm (na przykład łacinników to często dotyczy, a zwłaszcza łacinniczki).

    OdpowiedzUsuń
  5. Stardust, z jednej strony masz rację, że warto żyć z takimi ludźmi, ale z drugiej jak dla mnie to było trochę zbyt egzotyczne doświadczenie, więc wtedy tego nie doceniałem.

    Desperate Househusband, ano właśnie Wujek Stan chyba był takim fanatykiem. Ale mimo wszystko ogromnie pozytywnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak, własnie o tą :) Dziękuję uprzejmie, nie mogę przestać jej słuchać, ściągnęłam sobie prawie wszystkie ich piosenki, mmm.

    a cd. pójścia na studia aby się uczyć... hmm...
    Jeśli poszłabym na fotografię to z pewnością coś tam bym się poduczyła, bo do mnie pasjonuje, ale co innego - wiadomo :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...