piątek, 19 listopada 2010

Landrynkowe skutki zamułki...


   Po blogach od jakiegoś czasu rozprzestrzenia się pewna gra, czy może łańcuszek, zbierająca swoje krwawe żniwo, a polegająca na wymienieniu 10 rzeczy, które najbardziej się lubi. Nigdy nie wypowiadałem się pochlebnie na temat podobnych inicjatyw i wciąż uznaję je za infantylne. W końcu jednak na przekór zdrowemu rozsądkowi uległem i postanowiłem przystąpić do tej szalonej fanaberii.
   Ogólnie to uważam, że los na przestrzeni mojego życia nieustannie rzucał mi kłody pod nogi i to takie, które ciężko przeskoczyć lub ominąć. Wykorzystał każdą okazję, żeby dać mi w kość, zupełnie ignorując zasadę, że leżącego się nie kopie. Natomiast miałem niezwykłe szczęście do ludzi. Wygląda to trochę tak jakby los chciał mi zadośćuczynić za wyrządzone krzywdy. I spisał się tu wyśmienicie za co jestem niezmiernie wdzięczny. Dlatego moja lista wygląda następująco:
-Przede wszystkim lubię Justynę, przy której po prostu czuję się dobrze. Poza tym imponuje mi swoją dojrzałością i usilnym dążeniem do realizacji marzeń.
-Lubię Magdę, właściwie za to że w ogóle jest i nieźle wycina na pianinie. Niezastąpiona kompania, dzięki której żaden wykład nie jest nudny.
-Lubię również inną Justynę, bo jest atrakcyjna. No i za uśmiech i pozytywne nastawienie do życia też trochę.
-Lubię Agatę za trzeźwe spojrzenie na świat, interesujące rozmowy i za to, że jest osobą po której najmniej spodziewam się zawodu.
-Lubię Asię za żywiołowość, błyskotliwe poczucie humoru i za to, że często zdaje się mówić co myśli.
-Lubię Tomka za to, że można przy nim się czuć swobodnie nie przywdziewając żadnej maski.
-Lubię Piotrka za jego wariacką pomysłowość i dar wywoływania szczerego uśmiechu nawet wśród obcych ludzi.
-Lubię Łukasza za wyrozumiałość i za to, że zawsze jest gotowy biec z pomocą,
-Lubię Karola, którego podziwiam za genialny umysł, bezgraniczną kreatywność i niezachwianą determinację do osiągania celów. Zdecydowanie najbardziej wartościowa osoba jaką poznałem.
-Lubię całą resztę osób na których miejsca nie starczyło…
I to na tyle.
   Zapewne chmara ludzi stwierdzi, że stężenie wazeliny w powietrzu przekroczyło wartość krytyczną.  Że czas zmienić tło bloga na różowe albo, że od tych lukierkowości zrobiło im się niedobrze. I być może faktycznie mają rację, a ja pożałuję, że w przypływie melancholii coś takiego wydukałem.
Trudno

7 komentarzy:

  1. Jesteś facetem, więc znając życie (i nie ma w mych słowach żadnej goryczy, bo to w facetach jest zdecydowanie piękne!) nie często zdarzają Ci się takie wybuchy melancholii i rozczulenia! :-) Myślę, że nie ma w tym nic infantylnego, a wręcz przeciwnie! Może któraś z tych osób podczas 'gorszego dnia' przeczyta sobie Twoją wdzięczność i pomyśli: 'kurcze, może nie jestem taka zła' ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż, chyba mam tak głupie poczucie humoru, że nic na mnie nie działa. O_o'



    To świente, że masz aż tyle osób, z którymi czujesz się dobrze..

    OdpowiedzUsuń
  3. Patko,
    no tak jestem facetem, ale w takim razie jestem chyba zakałą mojej płci i przynoszę jej tylko hańbę, bo twardy to ja nie jestem. Żeby mnie dodatkowo dobić mama powtarza, że miałem się urodzić dziewczynką...

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm.. chyba jestem zbyt leniwa, żeby tę postawę osiągnąć...

    OdpowiedzUsuń
  5. to mi zaimponowało i kompletnie się nie spodziewałam, że w taki sposób o mnie myślisz :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mi powtarzają, że miałam być Marcinem.

    A to ciekawe.

    W każdym bądź razie dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiem, przecież jesteśmy zagubionym rodzeństwem Magdo, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...