czwartek, 9 września 2010

Sztuka na patyku.

   Poszukuję kogoś z kim mógłbym pomilczeć. I nie chodzi mi bynajmniej o kredens, pluszowego misia czy szczuroskoczka. Bo mi chodzi o to, żeby pomilczeć z sensem. Co to znaczy pomilczeć z sensem? Nie mam zielonego pojęcia, powiedziałem to tak po prostu, żeby głęboko zabrzmiało.
   Bo widzicie, to tak jak z dzisiejszą sztuką. Mówiąc dzisiejsza sztuka mam na myśli setki lat wstecz, ale wydaje mi się, że to zjawisko dużo bardziej się nasiliło ostatnio. I co ważniejsze przybiera coraz bardziej absurdalne formy. Spójrzmy tylko na te wyrafinowane "środki artystycznego wyrazu". Mam wrażenie, że dzisiaj dewiza niektórych artystów wygląda mniej więcej tak: Ustawię w szyku popierdolono-przestawnym kilka zbitek, na pozór nie powiązanych słów. Napiszę trzy przecinki pod rząd, liczy się oryginalność. O a tu sobie myślnik między litery wstawię. Tam do licha, pójdę na całość, postawię kropkę w niekonwencjonalnym miejscu, na przykład w samym centrum zdania! To dopiero będzie awangarda. Ba, rewolucja! Oczywiście nie to, żeby to był mój kaprys. To taka alegoria, ale o co chodzi? Ja nie mam pomysłu, ale czytelnik na pewno coś wymyśli. A jak nie to mu krytyk pomoże. Oooo albo będę wyrazy kończył wielką literą. To będzie taka metafora, że nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. I tak oto powstał "wiersz":
"Mizeriada"
"Mrok?...?             Myśli nie-widzę
     A...                     .?
   Przędze moje.go losu zawodząc
One,,, one dalej dalej
                                   Los mój
W ukła-dach boleści dziergają
BCD... I stało się-że się nie stało.
Pieczeń wystygła
            Marzenie skończone.
E... Tylko w śmietanie, ciągle,
ogórek osamotniony pływa
i czeka, i czeka
aż zgnije
FGHIJKLMNOPRS...T....W...............X.................Y...................."
   Nie pytajcie co trzeba brać, żeby coś takiego napisać, ale heroina przy tym jest równie nieszkodliwa co kakao. Ktoś się pokusi o interpretację?
 A teraz powciągajmy trochę farby.
Na pierwszy rzut oka obrazek wydaje się być łagodny i spokojny, co podkreślają delikatne, pastelowe kolory. Przyjrzyjmy się jednak bliżej. Wydaje się, że autor wykonywał ruchy pędzlem w pośpiechu, jakby dręczył go jakiś niepokój. Ten efekt potęguje ciemna, rozlana figura, która przyciąga uwagę nie tylko swoim kształtem, ale również przygnębiającą, atramentową czernią. Wyglądem przypomina jakąś zjawę, postać z horrorów. Jest ucieleśnieniem zła, które sięga do serca człowieka, które symbolizuje czerwone koło, niczym rubinowe oko. Nad nimi unosi się jaskrawy trójkąt, będący źródłem światła. Może on zarówno symbolizować jakąś siłę wyższą, Boga, a może również nasze sumienie albo moralność. W każdym razie jest to siła, która ma nas obronić przed złem. Jak widzimy okazuje się ona niewystarczająca, bo rubinowym oku pojawia się skaza. Czy to znaczy, że jesteśmy bezbronni wobec ciemnej strony? Czy powinniśmy wymagać większego wsparcia od otoczenia czy od własnego systemu wartości? Może znaku od Boga?
   A może by tak po prostu powiększyć trójkąt? Taki obrazek mógłby powstać po tym jak kawa się wylała na okładkę podręcznika od matematyki dla pierwszoklasistów. A może również przedstawiać człowieka, który gra w kręgle przy świetle trójkątnej jarzeniówki.
   I w taki właśnie karykaturalny sposób postrzegam dzisiejszą sztukę.
   PS. O tak, nie lubię krytyków. Bo wygląda na to, że krytyk nie jest po to, żeby ocenić obraz. To obraz jest po to, żeby krytyk miał co oceniać, żeby mógł wykazać się jako znawca tematu, żeby mógł dowieść swoich uduchowionych kompetencji.

3 komentarze:

  1. Cholernie pogmatwany i chaotyczny mi ten post wyszedł. Nie umiem pisać długich tekstów, nie ogarniam ich wtedy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze; milczenie o czymś konkretnym jest sztuka samą w sobie. Po drugie. Nawet krytyk nie wie o czym milczymy. I dobrze. Nie może krytykować. Bo a nóż wyjdzie na jaw że milczenie o mielonych jest mało abstrakcyjne i nie podlega, jako takie, pod sztukę. Nawet kulinarną.
    Krytyka jakoś dziwnie jest rozbieżna z gustami społecznymi. I pewnie o to chodzi. Krytyk dwoi się i troi żeby mieć inne zdanie od reszty świata, a większość i tak go olewa. To było po trzecie;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten obrazek przypomina mi arcydzieła moich dzieci, kiedy tworzyły sztukę abstrakcyjną, w czasie, gdy liczyły sobie mniej więcej po dwie wiosny. Potem poszły do szkoły i szlag trafił ich samorodny talent.
    I faktycznie, zapytane dlaczego już się nie starają, nie chwytają za pędzel, kredki i węgiel - milczą jak grób.
    Cała moja nadzieja w tym, że potrafią milczeć z sensem.
    Z pozdrowieniami.:)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...