Hola hola. Coś mi tu nie gra. Jestem kompletnie przekonany, że ostatniego posta napisałem najdalej wczoraj. Więc dzisiaj na chłopski rozum powinien być 12 sierpnia. A więc jakim cudem, na przeklęty lewy przycisk myszy, stało się że dziś jest 3 września?!(przepraszam za to siarczyste przekleństwo) Najwyraźniej wpadłem w jakąś dziurę czasoprzestrzenną, w Polsce wszystko jest możliwe. Nawet czas ma swoje fochy.
Szkoda, że nikt nie sprzedaje czasu w puszce. Jestem pewien, że byłby to mój ulubiony przysmak. Podobno kremy Q10 potrafią zatrzymać czas, ale słyszałem, że są niesmaczne i ciężkostrawne. W takim razie teoria względności, która zakłada, że przy prędkości świetlnej czas stoi w miejscu, jest moją ostatnią nadzieją.
W związku z tym jednak, że poruszanie się z prędkością światła nie jest wcale takie łatwe jak się wydaje, myślę że należałoby się zastanowić nad jakością czasu. I skupić nad tym, żeby wykorzystać go w jak najlepszy sposób. Tylko co to znaczy najlepszy sposób? Czerpać z rozkoszy życia pełną garścią, czy może skupić się na rozwoju, a może ustanowić sobie jakąś misję i ją spełniać? Eh nie wiem. Wiem natomiast, że zmarnowałem kolejne wakacje.
Q10 zatrzymują czas, a beta-karoten opala na egipskie słońce. Po co komu udane wakacje? Wystarczy fakt, że w ogóle były!
OdpowiedzUsuńPS. Należy mi się Snickers czy tylko krówka?;)
Podoba mi się Twój tok myślenia, ale jednak lepiej by było gdybym lepiej spożytkował czas :)
OdpowiedzUsuńCo do beta-karotenu to czy ja wiem czy opala on na egipskie słońce? Jak byłem w liceum na marchewkowej diecie (bo poprostu uwielbiam marchewki) to zrobiłem się taki pomarańczowaty, ale nie powiedziałbym, że ładnie to wygląda :)
Snickersa jako nagrodę główną przydzielam na koniec każdego miesiąca dopiero,ale krówka jest i to nie byle jaka. Jak zbierze się ich kilogram to wyślę ;)