sobota, 9 lipca 2011

Inny świat

   Przyznaję, Miriam wywarła na mnie spore wrażenie. Drobna Meksykanka podróżująca samotnie autostopem po Europie, nocująca na zasadzie coachsurfingu, przekonana że świat w każdym swoim szczególe jest przezabawnym miejscem, czemu dawała wyraz nieustannymi salwami śmiechu. Bardzo polubiłem jej głos, windowany często do wysokich częstotliwości przez tę jej wewnętrzną radość. Być może dla wielu ludzi głos jest mało istotny, ale nie dla mnie. Jeszcze do niedawna tak jak większość facetów uważałem, że najbardziej atrakcyjnym atrybutem fizycznym dziewczyn jest biust, ale już od jakiegoś czasu to właśnie barwa głosu stała się dla mnie najważniejsza. Niektóre dziewczyny mają taki głos, że choćby przedstawiały mi topografię sklepów ze szpilkami to i tak chłonąłbym każde ich słowo. Zresztą w przypadku Miriam było podobnie. Z racji mojego niezbyt imponującego poziomu znajomości angielskiego połowa jej wypowiedzi do mnie skierowanych była dla mnie zupełnie niezrozumiała. Ale i tak lubiłem jej słuchać.
   W prawdzie moje koleżanki też jeżdżą na autostopa wszędzie gdzie ich szalone myśli poniosą, ale w tej małej Meksykance było coś niezwykłego. Może po prostu to, że była obcokrajowcem, a może to ta jej wesoła otwartość i ufność. Tak czy inaczej to coś wystarczyło, żeby jawiła się dla mnie jak jakąś postać mityczna w stylu Hercules i jemu podobni. Niby spędziłem w jej towarzystwie mało czasu, ale było to jakieś takie egzotyczne doznanie. Zapewne tak samo czułaby się złota rybka, którą wyjęto ze szklanej kuli wypełnionej tylko wodą i żwirkiem po czym wrzucono do wielkiego, kolorowego akwarium pełnego wszelkiej maści atrakcji. Nie oznacza to, że nagle zapragnąłem zerwać z moim domatorstwem. Nic z tych rzeczy, to nie jest moja bajka. W swoich poglądach na ten temat jestem równie stały jak liczba Eulera.  Niemniej na pewno dobrze jest mieć takich znajomych jak ona.
   Najzabawniejsza była dla mnie scena pożegnania, gdy usłyszałem od niej słowa „I wish you happy life” wypowiedziane z czymś jakby ukrytym zwątpieniem, które towarzyszy studentowi zarzekającemu się, że już nigdy nie sięgnie po alkohol. Miriam zdawała się ciągle nie móc uwierzyć, że można żyć w taki sposób jak ja to robię. Prawdopodobnie roześmiałbym się na dobre, gdyby nie to, że jestem raczej sztywny i śmieję się tylko raz w miesiącu. „I wish you happy life” – dobre, to będzie za mną chodzić.

12 komentarzy:

  1. Niesamowici są ludzie z... no właśnie - chyba taką odwaga zmieszaną z radością życia.
    Czasem im zazdroszczę, na przykład, gdy czytam Kerouaca ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się to jak operujesz słowem, bardzo lekko czyta się to co piszesz i bardzo wciąga :)

    uwielbiam jeździć autostopem ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Desperate
    Ja im zazdroszczę mimo, że nie czutam Kerouaca. Ale, żeby nie było, lubię też to moje życie :)

    Paula
    Dzięki, staram się jak mogę ;)
    Ja nigdy nie jechałem autostopem. Myślę, że dziewczynom jest dużo łatwiej :p

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy ja wiem, trzeba uważać też do kogo się wsiada:D
    autostopem z koleżanką pół stanów przejechałyśmy :P

    tak! skakałam na bandżi!

    OdpowiedzUsuń
  5. Podróż stopem to jest to. Zaliczyłem kiedyś trasę przez Słowację i Czechy, odrobinę Niemiec no i więcej niż pół Polski. Innym razem jechałem z Rumunii przez Węgry - porozumiewanie się to było coś - oni nawet na migi mówią dziwnie. No i regularnie robiłem trasy do domu, w czasie studiów. Oj, zdarzały się oryginały :-) A najśmieszniej jechało się zimą taką małą węglareczką, co to się toczy 20 na godzinę i nie ma ogrzewania. Ale byłem w desperacji, więc ostatni odcinek się przemęczyłem. Jest co wspominać!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteście niesamowici :) Aż poczułem się przez chwilę jak jakiś dziwak. O rany, zapomniałem, przecież ja jestem dziwakiem :p

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy na swój sposób jest:) A tak między nami to,też kiedyś spotkałem taką Miriam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, ale może być dobre dziwactwo i złe dziwactwo. A mi do tego drugiego niestety bliżej.
    Takich ludzi jak Miriam mogłoby być więcej, tak żeby spotykać ich codziennie na ulicy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam takich ludzi - radosnych i spontanicznych, mających te cechy, których mi bardzo często brakuje. Umiejących cieszyć się z życia i czerpać z niego pełnymi garściami nie myśląc o jutrze. Wspaniałości!

    OdpowiedzUsuń
  10. Sądząc po Twoim ostatnim wpisie na blogu to nie brakuje Ci wcale tych cech, tylko po prostu za rzadko je aktywujesz.
    Każdy chyba uwielbia inspirujących ludzi, tylko że nie każdy o tym nie wie :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Małe sprostowanie:) Miriam nie jeździła autostopem- w życiu jechała max 3 razy, a po Europie podróżuje na interrailu. Wiedziałam, ze zrobiła na tobie wrażenie. Może warto czasem wyjechać i poznać kogoś ciekawego?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...