czwartek, 3 lutego 2011

Więc chodź pomaluj mój świat, na żółto i na niebiesko...

   Najważniejsze wyrazy zaczynają się na literę K. Tylko spójrzcie: kimać, kochać, kobieta, komputer, kanapka, kurwa…  długo by wymieniać, ale nie o to chodzi. Bo najważniejsze z najważniejszych są i tak kreatywność, koncentracja i to co się z nią wiąże, czyli kontrola myśli.
   Jak już wspominałem, kiedyś byłem mądry. Dzięki temu praktycznie nigdy nie musiałem się uczyć. Heh, gimnazjum to był śmiech na sali. Żenujący poziom trudności. Nieważne jak bardzo się starałem, to ciężko było dostać choćby tróję. Ciągle tylko głupie czwóry i piątki. Nawet w liceum nie skalałem się czynnością zwaną nauką. Oczywiście nie było już tak dobrych ocen, ale co mnie one obchodziły? Ważne było, żeby zdać.  Właściwie nauka była dla mnie pojęciem abstrakcyjnym. Zaglądałem co i rusz do słownika sprawdzić definicję tego słowa, ale mimo, że czytałem ją po 5 razy, dalej zrozumienie tego zagadnienia pozostawało poza moim zasięgiem. Dlatego nigdy nie nauczyłem się uczyć. Nigdy nie musiałem. No dobra dosyć przechwalania się, zresztą to i tak przeszłość. Co było a nie jest nie pisze się w rejestr. I wcale nie wyszło mi to na dobre. Chodziło mi jednak o to, że miałem kolegę w gimnazjum, któremu szło fatalnie, same pały i dwóje osiągał i do dzisiaj nawet nie skończył liceum. Aleee, jego głowa zdawała się puchnąć od kreatywności. Miałem wrażenie, jakby każdy pojedynczy włos na jego głowie wpadał co chwila na jakiś pomysł co daje nam razem miliardy różnej maści konceptów. Powiem jedno. Ja tą swoją inteligencję to mogłem sobie o kant dupy potłuc. Bo co z tego, że moja rubryka w dzienniku była wypełniona piąteczkami? Otóż, gówno. Czułem się przy tym koledze jak ameba przy Einsteinie.
   Uważam, że to właśnie pomysłowość czyni życie lepszym i przyjemniejszym. I na pewno dużo bardziej kolorowym. Znacie może program „Whose Line Is It Anyway?”? Ci goście co tam występują muszą mieć wspaniałe, barwne życie. Cholernie im tego zazdroszczę. Emanują pomysłowością w jej najczystszej formie. I nieważne w jakich warunkach by tacy ludzie żyli. Oni swoimi pomysłami szarą rzeczywistość zamienią w raj.
   Jak wiemy, fabryką pomysłów jest prawa półkula mózgu, która odpowiada za myślenie abstrakcyjne. Z tego można wysnuć wniosek, że ludzie leworęczni należą do elitarnego grona ludzi naturalnie kreatywnych. I rzeczywiście tak jest. Każda osoba, którą poznałem i która okazała się władać lewą ręką lepiej niż prawą, okazała się być duszą towarzystwa, właśnie dzięki twórczemu umysłowi. Ale pomysłowość jest ważna nie tylko w relacjach międzyludzkich. Ważna jest również w pracy. I jakoś tak dziwnym trafem wyszło, że ludzie leworęczni średnio zarabiają więcej niż praworęczni. I gdzie tu sprawiedliwość?
   Dla mnie wyszukiwanie pomysłów jest jak polowanie na zwierzynę. Zastawiam sidła. Tropię. Szukam śladów. Niucham co się da. Ale jestem kiepskim myśliwym. Oczywiście marzy mi się jakaś wielka zwierzyna, typu żubr, czyli unikalny łup. Ale niestety w moim lesie nawet nie ma żubra. Więc z pustego to i Salomon nie naleje. Ale niech będzie choćby taki no krzepki dzik. Niestety z reguły kończy się na mrówce… A mrówki są wszędzie, coś najzupełniej powszechnego, więc czy można to w ogóle uznać za zdobycz? Przecież wstyd się przyznać, że złapało się mrówkę. To jak pójść na staw pełen ryb i wyłowić kalosza.
   Z kolei po drugiej stronie są właśnie tacy ludzie, którzy przyciągają pomysły jak magnes po prostu.
Do takich myśliwych żubry same przychodzą żeby jeść im z ręki. A dziki to w ogóle stadem przybywają i umawiają się z nimi na piwo.
   Ale pozostaje jeszcze trzecia opcja. Hodowla własnej trzody. Na czym by to polegało? Na skrzętnym zapisywaniu wszelkiego rodzaju pomysłu w swoim kajeciku. Bo kto wie, może jakiś głupi pomysł, o którym przeczytasz za miesiąc, stanie się punktem wyjściowym dla lepszego pomysłu, a ten do jeszcze lepszego. I oczywiście można by też mieszać je genetycznie. Nie mówię, że w ten sposób da się zbliżyć do ludzi naturalnie kreatywnych. Ale zawsze to lepsze niż zdesperowane polowanie.
   Oczywiście w tym wszystkim dużą rolę gra koncentracja, która jest moją kolejną zmorą. Obawiam się, że w mojej głowie nigdy nie utworzyła się świadomość. Wszystkim sterują procesy na które nie mam wpływu, bo znajdują się pod powierzchnią. Czyli że w podświadomości. Często czuję się bardziej jakbym oglądał film niż prowadził własne życie. Serio, moja głowa przypomina coś co było przed stworzeniem świata według Greków – kompletny chaos. To zabawne, ale jeżeli nie wpadnę na jakieś rozwiązanie w pierwszej chwili, to choćbym siedział i medytował nie jedząc i nie pijąc przez tydzień to i tak bym nic nie wymyślił(Chociaż po tygodniu nie picia to podejrzewam, że bym już nigdy nic nie wymyślił w ogóle)  Naukowcy z Krainy Deszczowców (GB) stwierdzili jakiś czas temu, że ludzie którzy oglądali w dzieciństwie za dużo telewizji, mają problemy z koncentracją. No qrde, to chyba mi rodzice już w kołysce zamontowali telewizję ze wszystkimi kanałami świata. Wszystkimi!
   Skupienie jest cholernie ważne. Ciężko rozwiązać zadanie matematyczne oglądając filmy 18+. Ciężko jest wymyśleć podążający za właścicielem bagaż, jeżeli rozmyśla się o wyższości opiekacza nad tosterem. A gdyby tak można było się skupić na piciu alkoholu, to tego stopnia, żeby upić się jedną lampką wina? Rany, cóż to byłaby za oszczędność. Tyle, że ludzie by się śmiali, ale kogo to obchodzi?
   W każdym razie z koncentracji płyną same profity. Jeżeli, umiesz się skoncentrować i kontrolować myśli niczym Yoda to zazdroszczę. Strasznie dużo ostatnimi czasy zazdroszczę. Mi do Yody jest daleko, dlatego bym chciał, żeby ludzkość wymyśliła w końcu coś co mi pomoże myśleć. Niech da mi jakąś przynętę, która będzie wabić pomysły danej kategorii, tak jak zapach jabola wabi żula. Wyobraźcie sobie, macie przed sobą fiolki każda w innym kolorze. Ich spożycie sprawi, że zaleje was fala twórczości. Np. wybieracie różową fiolkę, dzięki której wyszukane komplementy wylewają się z was pod ciśnieniem 1000MPa i zaczynacie mówić wierszem. Zażyjecie zieloną fiolkę i nagle wszędzie dostrzegacie okazję na zrobienie własnego biznesu i dorobienia się kroci w jeden dzień.  Tego mi trzeba, a nie odkrycia, że durny Pluton nie jest wcale planetą czy przyznania ślimaczkom praw rybich. Naukowcy, przyodziewajcie białe kitle i bierzcie się do roboty!
Skończyłem.

9 komentarzy:

  1. Ależ Cię natchnienie złapało! Ale cóż - muszę przyznać, że masz racje. Ja również w podstawówce, gimnazjum, nawet na początku liceum nie miałam większych problemów z nauką, jednak to o moim kumplu mama zawsze mówiła: 'Ten to sobie w życiu poradzi!'. Wtedy myślałam: 'fuck?! jak to? przecież on ma same pały?'. Teraz rozumiem! Był osobą tak cholernie sympatyczną i pomysłową, że mimo iż uczeń z niego nie najlepszy zawsze umiał się tak zakręcić, że nauczyciele go uwielbiali! I wcale nie przez lizusostwo :-) Do tej pory jest świetnym człowiekiem. Studiuje na drugim roku ASP i cóż.. no poradził sobie. Jeśli chodzi o Koncentrację. W tej kwestii również jestem w stanie Ciebie zrozumieć. Czy Ty także rozpraszasz się przez najcichszy dźwięk? Eeeech.. :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to już jest. Akurat nasz system edukacji tak jest skonstruowany, że porażki i sukcesy w jego ramach o niewielu rzeczach świadczą tak naprawdę.

    A inteligencje też są różne. Taka, że zrozumiesz fizykę kwantową, taka, że się utargujesz z każdą panią na bazarku albo z każdym panem - to też dar. Taka, że z zachwytem będziesz czytać Kanta i nie dojdziesz do wniosku, że chłop kantuje i to w nudnym stylu. I taka, że się dogadasz z każdym i jeszcze z każdego dogadania wyciągniesz jakąś korzyść. I choćbyś miał w rubryce same pały, to i tak się wyliżesz na koniec roku - bo z belfrem też się dogadasz.

    Ja tam też zazdroszczę - przedstawicielom większości wymienionych kategorii. Chyba każdy zazdrości, kto ma trochę samokrytyki i trochę aspiracji - chęci samodoskonalenia.

    I penie każdy ma swoje słabe strony... Ja nie mam pamięci do ludzi na przykład. Twarze mi się zlewają, imiona wylatują - wiem, że kogoś znam, ale nie wiem skąd. Widzę na ulicy znajomego ze studiów i aż mnie ciarki przechodzą, bo on się do mnie uśmiecha a ja wiem, że nie będę go umiał przedstawić żonie, bo za cholerę nie pamiętam imienia. Nie koncentruj się na ludziach? Nie wiem, może za mało. To potwierdza Twoją Rotku tezę o 'k': ważne jest się, K**wa Koncentrować na ludziach :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Rotku, wykorzystaj swoją wiedzę w teleturniejach, choćby w "Milionerach" a będziesz błogosławił swój umysł od świtu do nocy, gdy wygrasz. :))
    Wtedy, wszyscy kreatywni będą Ci zazdrościć sukcesu! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Patko
    Tak, wkurza mnie KAŻDY dzwięk. Tym bardziej, że w moim domu fala akustyczna roznosi się jak w rzymskim amfiteatrze. Naszczęście kupiłem sobie takie nauszniki strzeleckie, żeby się wystrzegać niechcianych odgłosów. Tylko, że jak je zakładam to zaczyna mnie wkurzać bicie własnego serca. Porażka... jestem nienormalny.

    Desperate Househusband
    Słuchaj, to jeszcze nic. Kiedyś usiadłem w pociągu naprzeciwko mojej znajomej i zupełnie jej nie poznałem. Tak jechałem i co chwila rzucałem na nią ukradowe spojrzenia. Bo niby znam ją, ale nie znam. Dopiero kilka dni później w trakcie niezwykłego olśnienia nad śniadaniem przypomniałem sobie któż to był. Więc muszę się powtórzyć: jestem nienormalny...
    No i co do naszego systemu edukacyjnego... niestety, bolesna to prawda, że zupełnie jest nieżyciowy.
    Poruszyłeś dość obszerny i do dzisiaj nie uregulowany temat inteligencji. Bo czym ona jest? Szybkością z jaką zachodzą procesy myślowe? Fakt, że jest wiele rodzajów inteligencji, ale spójrzmy na testy IQ. One sprawdzają tylko umiejętność logicznego myślenia i właśnie dlatego większość ludzi z nim kojarzy inteligencję. Co jest zupełnie niesłuszne. A jak już kiedyś pisałem jest pewna odwrotna zależność między sprawnością intelektualną a kreatywnością. http://farmafarmazon.blogspot.com/2010/07/wacz-dopalanie-i-gaz-do-dechy.html (jakby ktoś chciał ;p) Rzecz jasna nie znaczy to, że głupi jest twórczy, a mądry nie.

    Akemi
    Mój brat był w milionerach :D Ale niestety był za wolny i nie udało mu się wbić na fotel. I mnie tym bardziej by się nie udało, bo jak wiesz wolno myślę ;) Ale miło mi, że masz o mnie takie mniemanie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. to za dużo, zbyt długo musiałabym czekać na to czego mi brakuje ...

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc jesteśmy nienormalni oboje! :P
    Ostatnio nakrzyczałam na ojca, że tak głośno 'dyszy' (czyt.oddycha). Nerwica natręctw w jakimś przedziwnym wydaniu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja uważam, że jesteś całkiem kreatywny i w ogóle jesteś bardzo zdolny. Tylko zamiast wykorzystywać swoje zalety, to łatwiej ci stwierdzić, że po prostu ich nie masz. Nie ma to jak sobie życie ułatwić.
    A co do koncentracji-zgadzam się z naukowcami:) Rodzice zawsze powtarzają, że jak byłam mała to wystarczyło mi włączyć Pszczółkę Maję i już mieli mnie z głowy na pół dnia. Taki los najmłodszego - wszystkim już to dziecko wisi:) I w ten sposób mam wielkie problemy z koncentracją, co poskutkowało wieloma oblanymi przedmiotami, przegadanymi z tobą lekcjami, a nawet kłótniami, bo przez moją słabą koncentrację, nie pamiętam wielu rzeczy, nie wiem o czym z kimś rozmawiałam, czasami nie wiem co naprawdę miało miejsce, a co sobie najzwyczajniej wymyśliłam (duża wyobraźnia-też skutek spędzania czasu sama lub z tv).

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale zawsze staram się pamiętać, że nie pamiętam, ale czasem zapominam....

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie musisz spędzać czasu sama, po prostu zadzwoń :D

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...