Czyli potrawka z soczystych szpargałów w bezsensownej polewie, przyprawiona ostrymi bzdetami i obfitująca w tłuste głupoty. A na deser fail`etony. I wszystko to podane na popapranym talerzu. Uwaga, zawiera znaczne ilości sucharów. Przed spożyciem zażyj Ranigast.
wtorek, 4 września 2012
I stał się dźwięk
Pewnie nie wiecie, bo obeszło się to bez większego echa w świecie, ale
jakiś czas temu zostałem zmuszony oddać pianino rodowitej właścicielce.
Niby byłem na to przygotowany. Niby starałem się udawać, że takie już
są koleje losu. Ale jednak, w jednej chwili poczułem się tak, jak musi
się czuć pączek bez nadzienia. Beznadziejnie. Zarówno w moim pokoju, jak
i w sercu, powstała pustka, której nie dało się niczym wypełnić.
Spojrzałem zatem przychylniej na moją gitarę, którą ostatnimi czasami
zaniedbywałem. Niestety, moja gitara jest przekonana, że jest patelnią i
dźwięki jakie wydaje są tak jakby niezachwycające. Dlatego szybko
pojąłem, że długo w tej patowej sytuacji nie wytrzymam i wziąłem się za
organizację kapitału umożliwiającego mi zakup własnego pianina! W końcu
jestem, w mordę jeża, po zarządzaniu. I wiecie co? Udało się! Kupiłem
pianino! Ok, ok. Nie jest tak wspaniałe jak poprzednie, ale ma jedną,
całkiem istotną zaletę: jest moje. Moje, moje, moje!
Subskrybuj:
Posty (Atom)